Medyk musi, my możemy

Przed meczem z Medykiem rozmawialiśmy z trenerem z AZS Biała Podlaska, Jackiem Syryjczykiem.

Jaka będzie taktyka na najbliższy mecz?
 - O taktyce za dużo panu nie powiem. Gramy „Dawid z Goliatem” w najbliższą sobotę. Mimo udanej dla nas rundy wiosennej nie czujemy się jeszcze zespołem, który jest w stanie regularnie nawiązywać walkę z zespołami ze ścisłej czołówki. Natomiast do tego dążymy i jeżeli ta drużyna nadal się będzie rozwijała i jeszcze gdzieś uzupełnimy skład, kto wie, może w przyszłości uda się taką walkę nawiązać? Każdy mecz jest dla nas nowym doświadczeniem i w takim celu też udamy się do Konina na mecz z Medykiem. Na pewno już mamy trochę doświadczenia, ja mówię teraz o sobie, jako o trenerze i o zespole, który prowadzę, z jesieni i z wiosny. Mieliśmy tutaj ciekawy mecz z Medykiem, gdzie żeśmy przegrali tylko jedną bramką odnotowując dobry mecz w defensywie, bo tak trzeba powiedzieć. Natomiast w tej rundzie na pewno prezentujemy się też korzystniej w działaniach defensywnych. Na ile nam to pozwoli zagrozić Medykowi, naprawdę ciężko mi powiedzieć. Każdy mecz jest inny, czasami decyduje dyspozycja dnia. Ostatnio świetnie trafiliśmy z formą w meczu z Olimpią Szczecin. Wszystko nam wychodziło. Za mojej kadencji jeden z lepszych meczy. Bardzo podobny był w Bydgoszczy, gdzie od początku do końca kontrolowaliśmy grę. No ale mówię, mamy rozwojowy zespół, młody, który się uczy i pojedziemy na pewno korzystnie się zaprezentować. Piłka nożna, kobieca szczególnie, ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna, lubi niespodzianki. Wiosna pokazała, że już nie ma takich, że tak powiem, meczy, które da się przewidzieć. W sensie oczywiście wyniku. Zdarzają się niespodzianki i tak się wyrównała góra i dół, że myślę, że będą do końca te niespodzianki czy w napięciu te mecze będą trzymały. Jedziemy na pewno w dobrych humorach bo ta runda jest dla nas udana i na pewno będziemy walczyli z Medykiem na ile nam starczy umiejętności i sił. Jedziemy do aktualnego mistrza Polski, finalisty Pucharu Polski, będziemy się chcieli zaprezentować jak najkorzystniej.

Zgodziłby się Pan z tym, że w ostatnich dwóch meczach AZS-owi grało się z Medykiem dobrze? Mam na myśli pechowo przegrany mecz z jesieni i wcześniejszy, w Koninie, który Medyk wygrał 2:0 ale AZS również zaprezentował się korzystnie?
 - Ja mogę wypowiedzieć się tylko odnośnie meczu tego, który prowadziłem w Białej Podlaskiej. Natomiast wiem jedno. W ostatnim okresie AZS Biała Podlaska nie bardzo, jeżeli tak można powiedzieć lakonicznie leżał, Medykowi. I może tutaj jest gdzieś ten szkopuł w meczach naszych drużyn, że jesteśmy niewygodnym rywalem. Ale wie pan, każda seria się gdzieś kończy, każda się gdzieś tam zaczyna lub gdzieś tam trwa, prawda? Naprawdę ciężko mi powiedzieć. Jakby wyniki, tak jak pan tutaj przytoczył, pokazują, że Koninowi ciężko się gra z AZS-em. To też jest mały plus dla nas bo my broni nie składamy. Notujemy dobrą serię i chcemy dalej trzymać jak najkorzystniejszy bilans naszych meczy ale przede wszystkim też takiego wewnętrznego samopoczucia bo na pewno ostatnie mecze, wyniki budują atmosferę w drużynie. Chce się trenować inaczej, w sensie pozytywnym, grać inaczej, jest więcej chęci i wiadomo, że wtedy też łatwiej się pracuje z drużyną. Oczywiście teraz mamy cztery bardzo trudne mecze. Może być weryfikacja, tego co nam się udało zrobić do tej pory. Mamy mistrza Polski i za chwilę Mitech, który też mierzy w „pudło”, potem Zagłębie, które walczy z Medykiem o mistrzostwo i dosyć silny AZS Wrocław, który sprawił niespodziankę pokonując Medyka. Jeszcze nie wiem czy będę dysponował i kim będę dysponował w tych meczach, ponieważ jesteśmy zespołem studenckim. Mamy studentki, mamy też uczennice przy liceum akademickim, przy tzw. szkole wyższej. Okres maturalny, zaliczenia, poprawianie ocen, jesteśmy drużyną szkolną. Tutaj najważniejsze są zdrowie i nauka a potem granie w piłkę. Szkoda, że  – tak wynika z terminarza, że musimy grać z bardzo silnym zespołami aczkolwiek nie możemy narzekać bo ten terminarz tak się ułożył, że mogliśmy rywalizować na podobnym poziomie z zespołami w naszym zasięgu i udało nam się to zrobić. Bardzo się cieszymy, że mamy ze wszystkimi zespołami, które są poniżej nas, lepsze mecze bezpośrednie czyli ten bilans meczy bezpośrednich jest korzystny dla nas. Bardzo byśmy byli zadowoleni  gdyby udało nam się utrzymać to miejsce, które mamy. Ewentualnie ciut może niżej ale żeby nie balansować tak jak to było jeszcze na jesieni w okolicach strefy spadkowej. Będzie naszym dużym sukcesem gdyby udało nam się zająć miejsce w środku tabeli.

Mały plusik po stronie pana zespołu jest też taki, że utrzymanie praktycznie pewne. Czyli pański zespół „może” a Medyk, jeżeli chce obronić tytuł mistrzowski, „musi”.
Tak jest. Na treningu zrobiłem wstęp przed meczem z Medykiem pokazując plusy mistrza Polski ale też takie plusy, które są na naszą korzyść. Jak pan spostrzegł, że Medyk musi my mamy już komfort. Tylko przestrzegałem zawodniczki, żeby ten komfort nie przestawił się w kierunku takim, że nie ma dyscypliny, nie ma tych wartości, które do tej pory dziewczyny prezentowały. Czyli duża ambicja, odpowiedzialność, koncentracja przez cały mecz. U kobiet to idzie w różnym kierunku. To, co u facetów jest mobilizacją u kobiet jest czasami odwrotnym zupełnie działaniem, dlatego jestem w tym ostrożny. Medyk bardziej będzie musiał, będzie chciał jak najszybciej rozstrzygnąć na swoją korzyść. Tak jak pan dostrzegł, że ostatnio koniniankom grało się z nami niełatwo. Tak że nie składamy broni. Zdajemy sobie sprawę z siły mistrza Polski i jego możliwości. Mieliśmy przedsmak z Górnikiem Łęczna. Feralna bramka Joli Bujalskiej, ta samobójcza, która mocno podłamała zespół i później w 46 minucie druga, to kto wie jakby te derby się zakończyły? Mieliśmy trzy świetne sytuacje i czwarta w słupek. Gdyby nie te dwie bramki stracone w okolicznościach kuriozalnych, kto wie jakby było z Łęczną. Tutaj dziewczyny moje trochę mentalnie „oklapły”, szczególnie przy drugiej bramce bo pierwsza samobójcza, druga w 46 minucie. I to już jakby przypieczętowało sukces Górnika. Aczkolwiek mieliśmy trzy doskonałe sytuacje bo praktycznie „sam na sam”, uprzedzone przez bramkarkę albo wybronione no i ten słupek. Także to nie było tak, że byłą gra do jednej bramki i myślę, że korzystnie się zaprezentowaliśmy. Jeszcze u moich zawodniczek brakuje tego doświadczenia z zespołami wyżej notowanymi, z bardziej ogranymi, z reprezentantkami Polski. Dziewczyny jednak czują jeszcze „przed boiskowy respekt”. I to chciałbym zmienić, żeby jeżeli już to ten respekt jest ale na boisku. Wtedy kiedy rzeczywiście widać przewagę na boisku z zespołu, z którym gramy, tego lepszego zespołu. I to jest właśnie sztuką trenera, wyeliminowanie tego strachu przedmeczowego, presji przed spotkaniem. Bo czasami jest tak, że jak jest zespół słaby psychicznie, nieukształtowany, albo jeszcze młody i niedoświadczony, przegrywa przed meczem. I to chcemy zmienić.  Możemy przegrać ale po walce i żeby się korzystnie zaprezentować. A kiedyś może będzie już remis i może kiedyś zwycięstwo. Taką drogę nakazuję swoim zawodniczkom.

Nawiązując do meczu z Łęczną, o którym pan mówił to dla przeciętnego kibica wynik 0:4 sugeruje, że było lekko łatwo i przyjemnie dla klubu z Lubelszczyzny a tymczasem jednak nie.
Tak. Sam trener Mazurkiewicz w mediach się wypowiadał, że wynik by sugerował właśnie, że było „łatwo i przyjemnie” tak jak pan powiedział ale on jak ja pamiętam po tysiąckrotnie mówił „Nie, nie, nie! To nie był łatwy mecz”. I zawodniczki też, bo przecież znają się z moimi dziewczynami. Większość grała w AZS-sie Biała Podlaska podczas studiów i same mówiły, że szczęśliwie się ułożył. Ta bramka samobójcza i bramka na samym początku, gdzie moja jedna zawodniczka nie przesunęła akurat krycia i „zaspała” a wcześniej robiły to dobrze. I szkoda bo jakbyśmy my wykorzystali chociaż jedną szansę, którą mieliśmy przy stanie 0:0 to wie pan, mecz by się zupełnie inaczej ułożył. Mam trzy, cztery zawodniczki doświadczone a nawet bardzo doświadczone bo Edyta Kanclerz jest jedną z najstarszych, obok Gawrońskiej ale ona gra na pozycji bramkarza, to troszeczkę jest inaczej. I na pewno siostry Sosnowskie, Magda Konieczna, to są zawodniczki, które z niejednego pieca chleba spróbowały. Natomiast pozostałe to są zawodniczki na dorobku. Przede wszystkim budujemy zespół w oparciu o trenera, który przyszedł niecały rok temu i zawodniczki, które zastał i te które doszły. Również młode, bardzo młode. Żałujemy, że nie może z nami w tej chwili grać Andżelika Grzywna, która się świetnie rozwijała tak jaki Klaudia Lefeld. Bo przez ten nieszczęsny wypadek jej proces rehabilitacji będzie długi i cały czas trwa. Aczkolwiek nie możemy niczego przyspieszać bo uraz był poważny i trzeba po prostu dać jej czas. Pytanie czy jej psychika pozwoli na powrót do tego poziomu, który prezentowała bo ona naprawdę była jedną z najbardziej walecznych zawodniczek w moim zespole i musimy dać jej czas. Na pewno by nam  się przydała.
 Już niedługo ruszy drugi zespół naszej drużyny, będzie grał w trzeciej lidze Lubelskiej. Zawodniczki, które mniej grają, dostaną szansę i będą bardziej ograne. Powoli rozwijamy klub uczelniany w kierunku bardziej może związanego z półprofesjonalną przynajmniej piłką . Na innych zasadach funkcjonuje klub uczelniany a co innego Medyk Konin. Jakbyśmy się porównali to jest kombinat, przedsiębiorstwo można powiedzieć piłkarskie, największe w Polsce poza Unią Racibórz, która pokazała wcześniej możliwości czy kierunki działania. Może nie miała takiej pracy jak ma Medyk u podstaw bo faktycznie w każdym roczniku ma zespoły, tak że to wzorcowy klub jeżeli chodzi o szkolenie w piłce nożnej kobiet. Na pewno każdy czuje szacunek i respekt ale i na pewno każdy się spręża i każdy chce się najlepiej pokazać w meczu z Medykiem. Moim zawodniczkom, mam nadzieję, takie uczucie również będzie towarzyszyło 23 maja o 11 w Koninie.

Klaudia Lefeld zagra?
Powinna zagrać. Nie ukrywamy, że liczymy na nią w każdym meczu. W tej chwili wiodąca zawodniczka, proszę zauważyć, że jeszcze nie ma 17 lat. Chyba pod koniec tego miesiąca skończy 17 lat. W tej chwili jest na obozie kadry U19. Pewnie byłaby też i Andżelika ale nie jest jeszcze gotowa. Staramy się przeglądać w swoim zakresie teren w celu wychwytywania takich zawodniczek jak Klaudia Lefeld czy Andżelika Grzywna. Debiut zaliczyły też w ostatnim meczu Piątkowska Paulina, Ostatek Patrycja. Chciałbym powiedzieć, że te zawodniczki, które grają w pierwszym składzie i te, które są na ławce rezerwowych walcząc o ten pierwszy skład to są finalistki Mistrzostw Polski do lat 19, które się odbędą w Białej Podlaskiej 17-23 czerwca. Nie bez kozery gdzieś tam zrobiliśmy postęp bo i juniorki nasze i seniorki prezentują się coraz korzystniej. I na pewno korzystniej w stosunku do jesieni. Miejmy nadzieję, że ten trend zostanie zachowany. Poczekamy do rozwoju wypadków po skończeniu rozgrywek.

Dziękuję za rozmowę

(Dariusz Walory)