21 lat w Medyku

Z Medykiem związana 21 lat. Zapraszamy na wywiad z Martą Woźniak.

Jedna z osób, od których można się uczyć kobiecej piłki nożnej. Profesjonalistka w każdym calu (np. kiedy zaproponowałem sajgonki, odmówiła tłumacząc się dietą). Zresztą przekonajcie się sami. Zapraszamy na długi wywiad z jedną z ikon piłkarstwa kobiecego w Polsce, piłkarką Medyka POLOmarket Konin, Martą Woźniak.

Na początku chciałbym pogratulować Medykowi poczwórnego skalpu. Mistrzostwa Polski Seniorek, Juniorek, Juniorek Młodszych i Puchar Polski, zdobyte w tym roku to ewenement w skali kraju. Jak powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Roman Jaszczak, "w ciągu niemal 100 lat historii PZPN nie zdarzyło się, by jeden klub w jednym roku wywalczył cztery medale".
To prawda. Ten rok był dla nas wyjątkowo dobry. Udało się zdobyć właściwie we wszystkich kategoriach wiekowych złoto. I to cieszy bo świadczy o tym, że w Koninie wykonujemy dobrą pracę jako zawodniczki ale także jako trenerki. Te nasze małe osiągnięcia i cele zaczynają być widoczne. Tutaj słowa są zbędne. Te medale mówią same za siebie a my - cały zarząd, zawodniczki i trenerki cieszymy się z tego bardzo.

To sukces całego sztabu szkoleniowego, także Twój.
Myślę, że mój mały wkład w tym też jest. Na co dzień mam przyjemność prowadzić drugą ligę pod szyldem Medyka Konin, ale nazwą UKS Górnicza. Jesteśmy obstawione niemal we wszystkich kategoriach wiekowych. To jest nasz wspólny sukces. Trudno mówić o jakichś indywidualnościach trenerskich. Cały sztab ludzi pracuje na to żeby te sukcesy były możliwe i w tym roku się udało. We wcześniejszych latach również były, ale nie w każdej kategorii wiekowej więc ten rok jest dla nas wyjątkowy.


Wiemy już, że z zespołu do Górnika Łęczna odchodzi najlepsza piłkarka turnieju U-19, Ewelina Kamczyk.
Słyszałyśmy, że Ewelina nie przedłuży swojej umowy z klubem i chce swoją przygodę kontynuować w innym. Myślę, że musimy to uszanować i życzymy jej powodzenia. Zrobiła tutaj dużo dobrego, strzeliła mnóstwo bramek i za to trzeba ją cenić i naprawdę trzymać za nią kciuki aby jej marzenia piłkarskie nadal się spełniały i żeby osiągnęła to, co sobie wymarzy, nie tylko w życiu piłkarskim ale także prywatnym. Trzymam za Ewelinę kciuki i życzę jej powodzenia.

Królowa strzelczyń turnieju z Białej Podlaskiej, Ewa Pajor, też odchodzi ale to żadna niespodzianka.
O tym teraz mówi cały światek piłkarski ale to prawda. O tym, że Ewa planuje opuścić Konin wiadomym było nie od dziś. Liczyliśmy się z tym. Sytuacja podobna do tej z Eweliną, decyzja zapadła wcześniej. Podobanie jak Ewelina, Ewa zrobiła tutaj mnóstwo dobrej pracy, mnóstwo dobrego futbolu. Trzymamy za nią kciuki, to jest najwyższa półka światowa. W Koninie zawsze będziemy ją mile widzieć, mile wspominać i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do nas wróci.

Inna ze "złotek", Dominika Woźniak, to ktoś z rodziny?
Nie, zbieżność nazwisk (śmiech)

Co możesz powiedzieć o dwóch dziewczynach, które awansowały do pierwszego zespołu? Mam na myśli Martę Fil i Wiktorię Marszewską?
Zawodniczki wyróżniające się, jeżeli chodzi o juniorki młodsze. Dobrze zaprezentowały się jeżeli chodzi o Mistrzostwa Polski Juniorek Młodszych, które niedawno odbyły się w Łodzi. To nie jest zaskoczenie, że akurat te dwie piłkarki zasilą szeregi Medyka w Ekstralidze. Myślę, że to jest dobra filozofia, trzeba dawać szanse młodzieży na to aby mogły cały czas się rozwijać i jeżeli chodzi o to posunięcie w przypadku tych dwóch piłkarek to jest ono słuszne i perspektywiczne jeżeli chodzi o ich rozwój piłkarski.

21 lat w klubie. Nie znudziło Ci się?
Dobre pytanie (śmiech) Nie. Jednak nie. Nie znudziło mi się i mówię to z pełną świadomością i odpowiedzialnością tych słów. Moja przygoda tutaj zaczęła się bardzo wcześnie. Miałam 8 lat, trochę czasu minęło. Robię to co kocham a jeżeli robi się to co się kocha to nie można powiedzieć, że coś jest nudne. Ja jestem w klubie, który bardzo kocham, to jest mój dom. Śmieję się czasami, że mam DNA Medyka więc nie znudziło mi się. Jeżeli zdrowie mi pozwoli będę kontynuowała swoją przygodę z piłką.

Nie myślałaś o tym aby gdzieś stąd wyjechać? Konin jaki jest, każdy widzi.
To prawda. Miałam kilka okazji na to żeby opuścić Konin. Jako młodej piłkarce przechodziły przez myśl zagraniczne zespoły jednak gdzieś zawsze zostawałam tutaj, w Koninie. Jako seniorka też miałam propozycje przejścia do innych klubów. Serce zostawało tutaj gdy było blisko decyzji by opuścić Konin i gdy wydawało się, że jest ona podjęta. Nagle, w ostatnim momencie całkowicie zmieniałam swoją decyzję, zostawałam w Koninie i dzisiaj tego nie żałuję. Jestem w najlepszym klubie w Polsce, wśród najlepszych piłkarek w Polsce. Pozostaje mi tylko się cieszyć i liczyć na to, że jako czynna piłkarka będę mogła z całym klubem kontynuować przygodę piłkarską.

Miałem podobne dylematy i do tej pory zastanawiam się czy dobrze zrobiłem, że tu zostałem ale to pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Nikt tego nie wie (śmiech)

Nieważne (śmiech)…W klubie najpierw grała Twoja mama. Namawiała Cię na treningi czy po prostu wiedziałaś, że chcesz grać?
Moja mama faktycznie miała taki epizod. Dawniej było jeszcze trudniej niż teraz i ciężko było mojej mamie zacząć przygodę z piłką. Jednak wiem, że zawsze chciała, zawsze marzyła więc kiedy te kilka lat później okazało się, że mnie ze wszystkich sportów też ciągnie do piłki nożnej bardzo się cieszyła. Pokładała we mnie swoje nadzieje, tak samo jak tato. My jesteśmy taką rodziną gdzie piłka nożna nie jest nikomu obca więc gdzieś już genetycznie zostałam uwarunkowana na to kim będę jeżeli chodzi o wybory sportowe. Moja mama też zaczynała w Medyku Konin.

Tata grał w jakimś klubie w Koninie lub okolicy?
Tak, to były kluby z niższych lig. Ciężko mi przywołać w pamięci nazwy drużyn. Chyba Górnik, pewnie jakieś okoliczne drużyny, w których tato próbował swoich sił.

Jesteś jedną z ikon klubu. Czujesz wsparcie podczas meczów albo na ulicy?
Wsparcie czuję ze strony moich bliskich, ze strony klubu, ponieważ tu się wychowałam. Myślę, że mam jakieś względy tutaj, czuję się trochę doceniana. Z prezesem znamy się "jak łyse konie" i to jest taki mój "drugi tata", ja zawsze tak go nazywam. A czy mam wsparcie ze strony kibiców? Ciężko to powiedzieć ponieważ w Koninie doping kibiców nie jest taki jakbym chciała. Spotykamy się czasami z uprzedzeniami w stosunku do kobiet grających w piłkę nożną ale to się zmienia. Myślę, że tych fanatyków jest zdecydowanie więcej a na co dzień zdarzają się pozytywy, typu ktoś gdzieś rozpozna, ktoś życzy powodzenia. To jest na pewno bardzo pozytywne.

Niektórzy kibice mając na myśli Twój staż w Medyku mówią o Tobie "koniński Maldini". Ja jednak biorąc pod uwagę to, na jakiej grasz pozycji, nazwałbym Cię inaczej. Może "koniński Iniesta"?
To jest bardzo miłe. Z tym, żeby ktoś mnie nazwał Iniestą nie spotkałam się, natomiast z Maldinim, owszem. Gdzieś słyszałam porównania, że jestem "Maldinim w spódnicy", to jest dla mnie bardzo miłe. Jestem bardzo związana z Koninem i jeżeli ktoś doszukał się mojego stażu to znaczy, że ktoś interesuje się moją osobą i klubem. I to jest bardzo fajne, powoduje, że zawsze się uśmiecham. Fajnie, że takie komentarze się pojawiają.


Popraw mnie, jeżeli się mylę. W lidze zadebiutowałaś w drugiej kolejce sezonu 2002/2003, 17 sierpnia 2002 roku w meczu z Checzą Gdynia wygranym 12:0, wchodząc za Rybińską w 73 minucie.
Tak, daleko sięgam pamięcią do tego momentu. Z moich wyliczeń wynika, że to mógł być ten sezon. Kilkanaście ładnych lat tutaj i to był bardzo miły moment. Powoli zacierają się wspomnienia związane z tym wydarzeniem ale to były moje pierwsze kroki w pierwszej drużynie.

Absolutnie nie wypominam wieku. Siedzę w zasięgu Twojej prawej ręki (śmiech)
(śmiech) Więc nie wypominaj (śmiech)

Prowadzisz swoje statystyki? Z moich notatek wynika, że do tej pory w lidze strzeliłaś 39 goli. Może być więcej, ale w kilku przypadkach nie było podanych strzelczyń bramek, tylko sam wynik.
Szczerze powiedziawszy na początku był taki moment, że prowadziłam statystykę, tego co rozegrałam i gdzie ale z biegiem czasu odstąpiłam od tego. Myślę, że to nie jest istotne. Dla mnie istotne jest to aby cały czas grać. Że pomimo upływającego czasu pojawiają się nowe pokolenia piłkarek a ja jestem cały czas w drużynie Medyka. A kto strzela bramki i kto przy nich asystuje jest sprawą drugorzędną. Cieszę się, że mogę być w tym klubie. Jeżeli chodzi o ilość bramek może być trochę więcej aczkolwiek statystyka, którą przedstawiłeś też nie jest taka zła, biorąc pod uwagę pozycję na której występuję na co dzień.

Jeżeli nic się nie wydarzy spełni się jedno z Twoich marzeń. Zagrasz w Lidze Mistrzyń. Co prawda na razie to eliminacje, ale zawsze. Grać w LM, zwłaszcza u siebie, to musi być fajne przeżycie.
Na pewno. Grać u siebie to jest coś fantastycznego. Ja tak naprawdę całą swoją przygodę z piłką czekałam aż Medyk zacznie istnieć w Europie i udało mi się tego momentu doczekać. Nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu ponieważ rok temu też już byłam szczęśliwa, że za moment uda mi się wystąpić w Lidze Mistrzyń jednak zostało mi to na rok odebrane. Teraz jestem bliżej niż dalej. Czekam na te dni, czekam na ten moment. Jestem bardzo zmotywowana do tego co nas czeka już niebawem.

Na "estadio prehistorico" (stadion przy ul. Podwale w Koninie) z głośników znów popłynie chyba najładniejsza melodia dla każdego piłkarza, piłkarki.
Tak. Usłyszeć ten hymn to jest cudowny moment. To jest uhonorowanie ciężkiej pracy, którą się wykonuje przez cały sezon żeby najpierw móc zostać mistrzem Polski a potem wystąpić na europejskich arenach. Niezwykły moment, ja jednak niewiele mogę powiedzieć co się czuje stojąc na murawie ale mam nadzieję, że wszystko przede mną.

W tamtym roku na meczu z Glasgow City LFC wg. angielskiego komentatora na stadionie zasiadło 4,5 tys. osób (oglądamy skrót meczu). Chcielibyśmy aby na każdy ligowy mecz, nie tylko w Koninie, przychodziło chociaż z 200, 300 osób. Na razie o takiej frekwencji możemy tylko pomarzyć.
Pod tym względem Konin i kibice sprostali. Pojawili się licznymi grupami na stadionie, na co dzień to szwankuje. Jest to tak naprawdę przykre ponieważ rozgrywamy mecze, walczymy o to by móc ściągać najlepsze drużyny Europy w kontekście Ligi Mistrzyń. Przydałoby nam się wsparcie nie tylko kiedy walczymy z Europą. Przydałoby się nam wsparcie także, kiedy walczymy na krajowym podwórku. Mamy nadzieję, że runda kwalifikacyjna, która będzie w Koninie będzie pod tym względem dobra. Zapraszam wszystkich w sierpniu aby kibice dali nam wsparcie, pomogli nam w wywalczeniu awansu do kolejnej rundy.


Trochę wspomnień. Wydaje mi się, że punktami zwrotnymi jeżeli chodzi o najnowszą historię Medyka był finał Pucharu Polski w Poznaniu, zwycięstwo 2:1 w Lubinie i wygrana z Unią Racibórz 2:0 u siebie.
Tak. Myślę, że śmiało można to nazwać punktami zwrotnymi. Ciężko na to pracowałyśmy. Zwyciężyłyśmy Unię Racibórz i tym samym wlałyśmy w siebie taką nadzieję, że nie ma rzeczy niemożliwych, że z każdym przeciwnikiem można walczyć i jeżeli nawet początkowo ponosi się porażki to kiedyś nadejdzie moment, że przyjdzie zwycięstwo a wtedy będzie ono smakowało dwa razy lepiej niż wygrana z dnia na dzień. Tak, myślę, że to są takie punkty zwrotne, które wprowadziły na właściwe tory nasze myślenie i oczekiwania.

Pamiętasz jak doszło do sytuacji, w której pokazałaś gest Kozakiewicza w Lubinie?
Tak, pamiętam. Pamiętam i uważam, że został on nieco źle zinterpretowany przez obserwatorów, ponieważ gest Kozakiewicza nie był skierowany do nikogo ze sztabu z Zagłębia Lubin, do nikogo z kibiców z Zagłębia, ponieważ ich było bardzo mało. Właściwie to na palcach jednej ręki mogłyśmy z dziewczynami zliczyć tych kibiców jednak nie to chodzi czy oni byli czy nie byli, jednak fakt faktem było tak, że ten gest został pokazany przy naszej ławce, wśród naszej ławki rezerwowych i miał dość wymownie pokazać, że nikt nas nie pokona, nikt nie stanie nam na drodze do tego żeby odnieść końcowy sukces czyli mistrzostwo Polski. Nie jestem z tego dumna jednak emocje w tym meczu były ogromne. Do ostatniej minuty a wynik był otwarty. Tak to zostało odebrane, poniosłam karę, zgodziłam się na nią bo tak "na chłodno" nie przystoi takich gestów kierować do kogokolwiek w jakichkolwiek okolicznościach. Karę poniosłam i postanowiłam poprawę (śmiech)

Ubiegły sezon zakończył się dla Ciebie symbolicznie. Przez około rok walczyłaś o powrót na boisko a na koniec strzeliłaś ostatnią bramkę w finale Pucharu Polski.
Myślę, że to poniekąd była taka nagroda za to co przechodziłam rok temu. Był to dla mnie bardzo ciężki okres. Do dziś jest właściwie tak, że gdy wracam sobie myślami do tamtych chwil łza kreci mi się w oku. Ominęło mnie parę fantastycznych rzeczy przez ten czas. Naprawdę ciężko pracowałam żeby wrócić do zdrowia. Z różnych względów nie było to łatwe jednak ostatecznie udało się. Weszłam na boisko w meczu z Olimpią Szczecin, byłam przeszczęśliwa. Udało mi się asystować, udało mi się strzelić bramkę i była to dla mnie ogromna nagroda i satysfakcja. Przez cały rok na to czekałam więc to był fajny moment.

Kontuzji doznałaś w meczu z Górnikiem Łęczna 26 kwietnia 2014 roku.
Dla mnie ta data nie jest przyjemna... Tak jak już wspominałam wcześniej, do dzisiaj różne emocje są we mnie, kiedy sobie pomyślę o tym dniu. Tego dnia doznałam kontuzji, jak się okazało bardzo poważnej. Zerwałam więzadła krzyżowe, oprócz więzadeł jeszcze parę rzeczy w moim kolanie było "popsutych" więc ta moja przygoda stała pod znakiem zapytania i był to bardzo trudny moment. Trudno było się pogodzić, że aspekty zdrowotne być może zadecydują o tym, że być może na boisku już się nie pojawię. Jednak po szoku i po morzu łez, które wylałam w domowych zaciszu postanowiłam podjąć walkę i zmierzyć się z tym co mnie spotkało. Postanowiłam wrócić do sportu, do piłki nożnej, do Konina, nie tracąc być może na jakości w mojej grze. Na tym mi zależało i to był mój cel. Moim marzeniem była Liga Mistrzyń. Tego nie udało mi się zdobyć jeżeli chodzi o podwórko krajowe dlatego powiedziałam sobie, że jeżeli ktoś będzie decydował o tym czy zakończę karierę, to będę to tylko ja. Nie pozwolę na to kontuzji. Cały ten rok, kiedy mnie nie było, można było mnie spotkać w gabinecie rehabilitacyjnym podczas naprawdę bardzo, bardzo ciężkiej pracy.

Podczas konferencji prasowej po sparingu z Reprezentacją Polski wzruszona powiedziałaś, że występ w tym meczu to było Twoje małe święto.
Świętować trzydziestolecie klubu mając w nim dwudziesto-jedno letni staż to jest dla mnie coś osobistego, coś mojego. Możliwość występu od pierwszej minuty w tym spotkaniu była na pewno w jakimś sensie ukoronowaniem tego wszystkiego o czym już mówiłam. To było zdecydowanie moje małe święto, byłam wzruszona, cieszyłam się, że jako czynna piłkarka mogę w dalszym ciągu kontynuować swoją przygodę i wystąpić w tym spotkaniu. Myślę, że z różnych powodów było ono prestiżowe. Przyjechała reprezentacja Polski... Na krajowym podwórku to od Medyka zaczyna się budowanie składu kadry i na dzień dzisiejszy trudno sobie wyobrazić naszą reprezentację bez jego piłkarek.

Był choćby jeden mecz w trakcie Twojej rehabilitacji, który: po pierwsze miał przypomnieć jak ważną jesteś piłkarką dla Medyka a po drugie była to szansa zebrać pieniądze na rehabilitację, która, nie ukrywajmy była bardzo kosztowna.
Już sama operacja była kosztowna a jeszcze był okres rehabilitacji. To są olbrzymie pieniądze i klub zorganizował takie przedsięwzięcie aby wspomóc rehabilitację. Teraz jestem w miejscu w którym jestem. Wróciłam do zdrowia, mam nadzieję, że mogę powiedzieć, że etap kontuzji jest za mną. Jestem gotowa do tego aby od nowego sezonu podjąć uczciwą walkę o miejsce w składzie i tego się trzymam. Na pewno nie byłoby to możliwe bez wielu ludzi. Jestem dłużniczką i mam nadzieję, że odwdzięczę się tym co będzie się działo na boisku dobrego z moim udziałem. Więc jeszcze raz dziękuję wszystkim. Tych osób jest bardzo dużo więc nie będę wymieniać. Jednak ci, którzy pomagali, wiedzą o kim mówię i tym osobom bardzo dziękuję.


Nawiązując do rywalizacji... Przybyła Ci konkurentka. "Stara", dobra znajoma, Natalia Chudzik.
Z Natalią znamy się bardzo dobrze, znamy się nie od dziś i w postaci Natalii można upatrywać bardzo dużej konkurencji ale w Medyku nie ma słabych zawodniczek. W Medyku są tak ukształtowane piłkarki, że nawet ta, która teoretycznie występuje np. w środku pomocy za chwilę może stać się skrzydłową. Toczymy zdrową rywalizację, to jest na porządku dziennym i tym się charakteryzują najlepsze kluby. Medyk do tych klubów się zalicza i to nie jest nic dziwnego. Cieszę się tak naprawdę, że wraca do Konina, że wraca na stare śmieci. Mam nadzieję, że w zdrowej, równej rywalizacji tylko aspekty sportowe zadecydują, która z nas będzie grała a może będziemy grały razem? Różnie może być. Koncepcje i wizje na to wszystko na pewno ma w głowie sztab trenerski.

Wracając do pucharu. Zwycięstwo w finale z pewnością cieszy ale powodem do zadowolenia nie jest choćby fakt grania praktycznie przy pustych trybunach.
W porównaniu z tym co było w ubiegłym roku w Ostródzie tutaj frekwencja nieco zawiodła, jednak upatruję też trochę winy w godzinie rozgrywania meczu. Godzina 15 to godzina w której większość ludzi najzwyczajniej w świecie pracuje i ciężko w takim układzie iść na stadion piłkarski gdzie toczy się mecz i kibicować. Gdyby godzina byłą późniejsza kibiców byłoby więcej.

Jak myślisz, ile lat będziemy czekali aż finał kobiecego Pucharu Polski zostanie rozegrany na Stadionie Narodowym w weekend np. o 19?
Dobre pytanie do włodarzy PZPN-u ale chciałabym, żeby to było jak najszybciej. Chciałabym żeby ktoś to logicznie poukładał bo o ile nie możemy się czepiać obiektów na których finał Pucharu Polski jest rozgrywany to jeżeli chodzi o samą godzinę i dzień można mieć zastrzeżenia. Chciałabym bardzo żebyśmy mogły, jak mężczyźni grać o takich porach żeby przyciągać kibiców. I atrakcyjność spotkania i ranga poszłaby w górę. Wszystkim byłoby przyjemniej, nam na pewno.

Priorytet chyba powinien być taki aby finał kobiecego Pucharu Polski rozgrywać przed męskim finałem. Wtedy zyskałby dodatkową renomę i byłaby to szansa na większe zainteresowanie kibiców.
- Na pewno. To byłby zdecydowany plus jeżeli chodzi o rozpowszechnianie piłki kobiecej. Nie wiem dlaczego tak długo to trwa i dlaczego nikt na to jeszcze nie wpadł, mówiąc kolokwialnie. Gdzieś są wypowiedzi odnośnie medialności, że nasza piłka nożna nie jest popularna. To nie byłaby rzecz nie do osiągnięcia gdyby nasz mecz odbył się przed meczem mężczyzn więc liczę na to, że w niedługiej przyszłości tak po prostu będzie. Wtedy zyskamy my, jako piłkarstwo kobiece, nie tylko te drużyny, które w takim meczu będą występowały. Zyskamy zwolenników i sympatyków i nasza medialność zdecydowanie się poprawi.

Mnóstwo osób pewnie narzeka na Romana Jaszczaka ale prawda jest taka, że gdyby nie Jaszczak i jemu podobni, ci ludzie nie mieliby na kogo narzekać bo polska piłka kobieca byłaby jeszcze większą amatorką niż jest obecnie.
Prezes Jaszczak to jest ikona piłkarstwa kobiecego i tak jak powiedziałeś, ci wszyscy ludzie nie mieliby na kogo narzekać i kogo się czepiać. Byłaby nuda a przynajmniej jest jakiś dreszczyk emocji z tym związany. A teraz poważnie. Myślę, że pretensje w stosunku do trenera, tego jak działa Medyk biorą się z tego, że ten człowiek ma "głowę na karku". Stworzył coś fantastycznego. Medyk to jest jego dziecko i naprawdę uważam, że utrzymać drużynę przez 30 lat na fali wznoszącej, jeszcze raz powtórzę - na fali wznoszącej, to jest naprawdę wyczyn. Były drużyny w polskiej lidze, które były fenomenalne przez kilka sezonów i nagle przestawały istnieć. Najlepszy przykład to Unia Racibórz. Nie ma jej na piłkarskiej mapie Polski. To jest bardzo przykre i myślę, że prezes to jest "człowiek orkiestra" jeżeli chodzi o piłkarstwo kobiece. Uważam, że ciężko sobie wyobrazić ten nasz świat bez tej postaci. Ma tylu zwolenników co przeciwników jednak nie można mu odebrać tego, że tworzy potęgę, że zrobił coś fantastycznego i ciężko na to pracował. Uważam, że nie każdy musi prezesa Jaszczaka kochać ale na pewno należy mu się ogromny szacunek za to co zrobił.

Zmieniając temat na przyjemniejszy. Chociaż z drugiej strony nie jestem o tym przekonany (śmiech) Dlaczego nie pozowałaś do kalendarza "Piłka jest kobietą"?
(śmiech) Powiem prawdę. Nie pozowałam ponieważ uważam, że jestem osobą niezbyt fotogeniczną. Nie lubię zdjęć na których jestem w mediach. Stwierdziłam, że te dziewczyny, które uważają, że na zdjęciach wychodzą dobrze, mają okazję się wykazać (śmiech). To był jedyny powód dla którego mnie w tym kalendarzu najzwyczajniej nie ma.

A możesz powiedzieć kto za Ciebie musiał albo chciał być w kalendarzu ? (śmiech)
(śmiech) Nie wiem. Ale całkiem fajnie to wyszło i fajnie, że w ogóle coś takiego powstało. Ten kalendarz to kolejny taki mały kroczek do tego aby być coraz bardziej rozpoznawalnymi.

Jak doszło do nagrania własnej wersji piosenki "Mocna" Marty Podulki?
Z tego co mi wiadomo dziewczyny na zgrupowaniu na którym mnie nie było z powodu kontuzji usłyszały tę piosenkę, która zainspirowała je do tego aby w Koninie stworzyć swój własny hymn. Z tego co wiem bardzo aktywnie działały tam Natalia Pakulska razem z Anią Gawrońską. Korzystając z tego, że przy Zespole Szkół Górniczo-Energetycznych mamy swój chór to postanowiłyśmy połączyć siły. Dziewczyny z klubu wymyśliły tekst, dziewczyny z chóru zaśpiewały. Gdzieś była chyba ogólna zgoda Marty Podulki aby do melodii jej piosenki przygotować ten hymn i tak po krótce to się stało faktem. Myślę, że hymn jest naprawdę fajny, motywujący przed meczem.

Mówiło się o nagraniu teledysku. Dlaczego do tej pory nie powstał?
Był moment, że piłkarki i chórzystki zebrały się na stadionie żeby nagrać teledysk. Co sprawiło, że jeszcze go nie ma? Na pewno czas. Fakt, że my, zawodniczki mamy tyle obowiązków, podobnie dziewczyny, które się uczą, spowodował, że nie udało się ustalić konkretnego terminu. Może nic straconego? Może tego lata uda się znaleźć czas i nagrać teledysk. Myślę, że ten temat nie zginął tylko został odłożony na później.



Teraz nie będzie tak słodko. Co się właściwie stało we Wrocławiu?
To jest trudny moment bo właściwie od meczu we Wrocławiu grałyśmy z tzw. "nożem na gardle". Chcąc dowieźć mistrzostwo Polski do końca i trzymając szansę we własnych rękach musiałyśmy pozostałe spotkania wygrywać. A co się stało? Myślę, że jesteśmy też tylko ludźmi. Nie ma ludzi nieomylnych, nie ma ludzi, którzy nie mają słabszego dnia. W sporcie jest tak bardzo często. To co tam się wydarzyło nie miało podłoża, takiego, że coś się w klubie dzieje źle. Trafił nam się słabszy moment a Wrocław miał znakomity dzień. Wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności no i stał się dla nas bardzo groźnym przeciwnikiem, ostatecznie dowożąc zwycięstwo. Nie znam wytłumaczenia jaka była przyczyna, jedyne co mi przychodzi do głowy to zniżka formy i słabszy dzień.

Wypadek przy pracy.
Tak to nazwałyśmy.

Kto, poza Medykiem, w najbliższym sezonie będzie się bił o mistrzostwo? I dlaczego będzie to Zagłębie?
Na pewno Zagłębie, tak jak wszystkie kluby, wzmocni się przed nowym sezonem. Nie tylko Zagłębie i Medyk będą walczyć o mistrzostwo. Medyk na pewno tak, my zawsze walczymy o najwyższe cele. Każda z drużyn startując z równego poziomu będzie chciała bić mistrza i to nie jest tak, że Medyk musi wygrać z każdym i oprócz Zagłębia jest kilka zespołów, które się bardzo wzmacniają. Liga się wyrówna, będzie tylko ciekawiej.

Twoim zdaniem reforma ligi wpłynie na wzrost poziomu?
To, co jest planowane wyrówna tę ligę. Jestem jak najbardziej za tą inicjatywą, którą szykuje PZPN i myślę, że to wyjdzie na dobre całej społeczności piłkarskiej.

Czy uważasz, że zespół, który na mecz przyjeżdża np. z 15 zawodniczkami w ogóle powinien grać w Ekstralidze?
To jest nasz duży problem. Dziewczyny nie chcą oddawać punktów dlatego czasami nawet pojawią się w 12,13 osób i są teoretycznie gotowe do gry. Taki mecz jest na pewno lepszy niż oddanie punktów za darmo. Należy się też szacunek takim piłkarkom, że chociaż organizacyjnie ciężko im się funkcjonuje mimo wszystko chcą i podejmują walkę z tymi najlepszymi i walkę o utrzymanie się w lidze. Reforma, która nam się szykuje będzie zmierzała ku temu, żeby takich sytuacji było jak najmniej.

Myślisz, że temat Twojego powrotu kadry jest jeszcze aktualny?
To nie jest pytanie do mnie ale mogę odpowiedzieć. Z mojej perspektywy wygląda to troszkę tak, że obecny trener zdecydowanie stawia na młodzież i myślę, że taką ma wizję i taką koncepcję na budowanie tej reprezentacji. Trzymając się tego co powiedziałam przed momentem i biorąc pod uwagę moją metrykę będzie ciężko ale nie mówię sobie "nie" i nie mówię nikomu "nie". Może jeszcze trafi się taka okazja, może będzie taka szansa? Nie wiem czy na to liczę ale na pewno by to było bardzo miłe.

Oglądasz MŚ? Kibicujesz komuś?
Zdarza mi się oglądać aczkolwiek biorąc pod uwagę godziny rozgrywania spotkań nie zdarza mi się to tak często z uwagi na to, że następnego dnia czekają mnie różne obowiązki. A komu kibicuję? Moją ulubioną piłkarką jest Marta więc byłam zawsze za Brazylią, ale one są już poza grą więc myślę, że Amerykanki. To zaraz po Brazylii mój piłkarski faworyt (rozmawialiśmy we wtorek wieczorem. Amerykanki we środę o 1 w nocy wygrały po świetnym meczu z Niemkami 2:0 – dop. D.W.).

Z tematów piłkarskich zapytam jeszcze o ulubiony klub.
Medyk Konin i FC Barcelona.

Byłaś już na urlopie czy jeszcze zdążysz gdzieś wyskoczyć?
Urlop miałam bardzo krótki. 26 czerwca z koleżankami trenerkami zakończyłyśmy rok szkolny i te wakacje mamy krótkie ale myślę, że uda nam się dla siebie coś wygospodarować. Narzekamy a może po cichu czekamy już na powrót na boisko? Kręcimy nosem a kiedy mamy urlopy zaczyna nam brakować piłki więc a czas na wypoczynek też jest.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Dariusz Walory
Zdjęcia: @Kamil Strajch