A. Jankowska: Jestem silniejsza!

Podczas przygotowań do obecnego sezonu zerwała więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Ale nie przeszkodziło jej to w aktywnym życiu, które lubi. - Jestem silniejsza - zapewnia piłkarka GOSiRek Piaseczno, Anna Jankowska.

Bardzo trudno się z Tobą umówić na wywiad. Kursujesz na trasie Toruń-Konin-Poznań-Warszawa-Piaseczno. I tak cały czas. Grafik wypełniony po brzegi. Ile mamy minut?
Mamy godzinę czasu dlatego, że o 18:30 mam trening (rozmawialiśmy w piątek – dop. D.W.). W moim życiu dużo się dzieje. Studiuję w Poznaniu, mieszkam i pracuję w Koninie a gram w Piasecznie. W ciągu tygodnia przemierzam dużo więcej kilometrów niż to się może wydawać.

Wiem, że się dokształcasz.
Pod koniec ubiegłego roku ukończyłam kurs trenerski UEFA B.

Masz plany dalszego zdobywania kwalifikacji trenerskich?
Jeżeli mam czas staram się uczestniczyć w konferencjach. Zarówno o tematyce szkoleniowej dzieci jak i o profilaktyce zdrowotnej aby w ten sposób ustrzec innych przed tym, co mnie spotkało.

Wybierasz się na Women’s Footbal Day, 7 marca?
Tak. W dniu konferencji nic nie powinno kolidować z moimi dotychczasowymi planami.

Jak zostałaś asystentką Anny Szymańskiej, trenerki kadry województwa wielkopolskiego w kategorii U13?
Pytanie nie do mnie. Więcej na ten temat z pewnością mają do powiedzenia Ania lub trener Jaszczak.

Jak zaczynałaś? Pochodzisz z małej miejscowości niedaleko Torunia.
Moja przygoda z piłką zaczęła się w gimnazjum. Tam zobaczył mnie trener, który prowadził drugoligową drużynę. Po rozmowach z nim bardziej się tym zainteresowałam, zaczęłam jeździć na treningi. Później trafiłam do kadry województwa kujawsko-pomorskiego do lat 16 i tak to się właściwie zaczęło. Do Medyka trafiłam za namową koleżanki, która już grała wcześniej w piłkę w innym klubie.

Po co Ci w ogóle to uganianie się za piłką?
Bo kocham to co robię i lubię aktywne życie. Nie wytrzymałabym, gdybym musiała siedzieć w domu lub pracować za biurkiem. Piłka nożna jest moim sposobem na życie i nie chcę tego zmieniać. Lubię spędzać czas aktywnie i chcę żeby tak pozostało.

Kontuzja, którą odniosłaś należy do gatunku najpoważniejszych. Jedna z piłkarek zażartowała kiedyś, że każda dobra piłkarka choć raz musi mieć zerwane więzadła. Brutalne.
Nigdy tego nie czytałam ani nie słyszałam. W każdym razie dopiero po tym jak odniosłam kontuzję uświadomiłam sobie, co to znaczy ciężka praca. Zostajesz sam. Sam chodzisz na rehabilitację, na basen, na siłownię. I tam trzeba włożyć o wiele więcej wysiłku niż na zwykłym treningu. Po rehabilitacji powiedziałam swojemu fizjoterapeucie, że nigdy nie byłam tak zmęczona, spocona w Ekstraligowej drużynie jak u niego w gabinecie.

Jakie były Twoje pierwsze myśli od razu po kontuzji? Zastanawiałaś się czy będziesz mogła normalnie chodzić czy jak długo zajmie Ci powrót na boisko?
Na początku się załamałam. To był jednak początek okresu przygotowawczego, początek obozu. Nie brałam pod uwagę, że może mi się to przydarzyć. Uważałam, że prowadzę sportowy tryb życia, że zdrowo się odżywiam. Doszłam do wniosku, że widocznie po coś ta kontuzja mi się przydarzyła. Uważam, że nie ma w życiu przypadków. Miałam przy sobie wiele osób, które mnie motywowały i dzięki nim zrozumiałam, że po coś ta historia miała miejsce. Podczas okresu rehabilitacji poznałam wielu wspaniałych ludzi i teraz jestem silniejsza. W każdym razie pierwsze myśli dotyczyły tego, jak sobie poradzę? Czy dam radę prowadzić zajęcia z dziećmi? Uświadomiłam sobie, że nie jestem w stanie cofnąć czasu i postanowiłam się z tym pogodzić, co ułatwiło mi powrót.

Myślisz, że przyczyną części kontuzji może być jakość prowadzenia treningów w klubach, ilością gier lub jakością nawierzchni na których trenujecie i gracie?
W moim przypadku duże znacznie odegrało przemęczenie. W ubiegłym sezonie grałyśmy 12-ma, 13-ma dziewczynami. Praktycznie wszystkie mecze grałam po 90 minut. Do tego dochodzi zmienność nawierzchni. W Piasecznie trenuję na sztucznym boisku natomiast w Koninie nawierzchnia jest naturalna. To na pewno ma wpływ.

Kiedy wracasz na Ekstraligowe boiska?
Chciałabym jak najszybciej ale najważniejsze jest zdrowie. Zagrałam już 20 minut w sparingu ze Sportową Czwórką Radom. Wszystko zmierza więc w dobrym kierunku.

Kilka lat temu powiedziałaś, że nie wyobrażasz sobie życia bez piłki. Nadal tak uważasz?
Oczywiście, że tak (śmiech)

Ostatnio znalazłem fajne zdjęcie. Jedną ręką nad głową trzymasz puchar za zdobycie Mistrzostwa Polski juniorek w 2013 roku z Medykiem, ktoś Ci pomaga. Jak Ci je pokazałem od razu zapytałaś – "Skąd to masz?". Nie lubisz oglądać zdjęć, na których jesteś?
Lubię, zaskoczyłeś mnie wtedy po prostu (śmiech) Mam inne zdjęcia z tamtych mistrzostw ale tego, które mi pokazałeś akurat nie.

Po tym jak przestałaś być juniorką, nie znalazłaś się w kadrze pierwszego zespołu Medyka. Kto Ci przekazał wiadomość, że musisz sobie szukać nowego klubu?
Trener Jaszczak. Chciał, żebym była w trybie meczowym. Jeżeli piłkarka codziennie trenuje a mecz ogląda z ławki, nie przynosi to nic dobrego więc uznał, że najlepsze będzie wypożyczenie do klubu, w którym będę mogła regularnie grać. Zależało mi na tym aby się rozwijać więc naturalnie się zgodziłam.

Piaseczno się samo po Ciebie zgłosiło czy pomógł w tym Medyk?
W tamtym czasie jedna z moich koleżanek również przeniosła się Piaseczna więc było mi łatwiej. Rozmawiałam z trenerem Mariuszem Malarzem (prywatnie bratem Arkadiusza, bramkarza Legii Warszawa – dop. D.W.), stawiłam się na treningu a następnego dnia pojechałam z GOSiRkami na obóz przygotowawczy.

W Piasecznie Was rozpoznają? Pytają co słychać albo życzą powodzenia w meczu?
Tak. Zdarzyło mi się kilkukrotnie w restauracji, na ulicy czy w sklepie, że pytają - kiedy jest mecz? O której? Z kim? Czy a jeśli to jakie będą zmiany kadrowe w nowej rundzie? Jest całkiem sympatycznie.

Czy a jeśli to ile zarabiają piłkarki w Piasecznie?
Mamy stypendia z miasta. Taka sytuacja to duży plus. Osobiście nie mam na co narzekać. W piłkę gram nie dla pieniędzy ale dlatego, że lubię.

Ale nie jest tak, że wynagrodzenie z tytułu umowy lub wspomniane stypendium pozwalają się utrzymać tylko z grania w piłkę?
Nie. I wątpię żeby tak było w jakimkolwiek innym klubie kobiecej Ekstraligi.

Jakie plany mają GOSiRki? Awans do grupy mistrzowskiej, co oznacza pewne utrzymanie czy nerwówkę z końcówki zeszłego sezonu?
Zdecydowanie liczymy na grę w grupie mistrzowskiej. Będziemy walczyć o pierwszą "szóstkę", co było naszym celem przed rozpoczęciem sezonu.

Plany ambitne ale terminarz na wiosnę macie, delikatnie mówiąc, mało korzystny.
To jedna kwestia. Druga to taka, że często będziemy grały co trzy-cztery dni, co może wpłynąć na naszą dyspozycję w konkretnym dniu meczowym. Jednak my się tym nie przejmujemy. Wiemy z kim możemy powalczyć a będziemy groźne dla każdego przeciwnika.

Jedni zbierają znaczki, inni chodzą na ryby a Ty masz jakieś hobby nie związane z piłką nożną?
Bardzo lubię czytać książki. W związku z odniesioną kontuzją dużo czytam. Sporo czasu spędzam w pociągach lub mam długie przerwy pomiędzy zajęciami więc w taki sposób spędzam te chwile.

Byłaś kujonem?
Nie. Przyswajanie wiedzy przychodziło mi dość łatwo więc po prostu dobrze się uczyłam. Wiem o co Ci chodzi (śmiech) Otrzymywałam m.in. stypendium od Minister Edukacji Narodowej i to był dla mnie zaszczyt. Nauka zawsze była dla mnie na pierwszym miejscu i jest to ważny okres w moim życiu.

Podobno potrafisz świetnie tańczyć...
Skąd Ty wiesz takie rzeczy? (śmiech)

Zawsze staram się przygotować do rozmowy na tyle, na ile jest to możliwe. Ostatnie pytanie. Jak byś skomentowała informacje,że Roman Jaszczak ma dość i wkrótce może odejść z Medyka?
Nie wyobrażam sobie tego klubu bez prezesa Jaszczaka. Wątpię żeby kiedykolwiek podjął taką decyzję.