Łukacz: Potrzebny konkretny plan działania
Portal futmal.pl opublikował wywiad z Bartłomiejem Łukaczem, który po trzech latach prowadzenia I-ligowego AZS UJ Kraków pożegnał się w ostatnich dniach ze swoją drużyną.
Ku zaskoczeniu wszystkich, tuż po wywalczeniu wymarzonego awansu do Ekstraligi, rozstałeś się z drużyną AZS UJ Kraków. Mówi się, że poróżniła Was wizja prowadzenia zespołu. Czy to prawda? A jeśli tak, to prosiłbym o rozwinięcie tego enigmatycznego sformułowania. Jaka była wizja Twoja, a jaka klubu?
- Po zakończeniu sezonu spotkaliśmy się z Zarządem Klubu i każda strona przedstawiła swoją wizję dalszego rozwoju drużyny. Było to konieczne, gdyż zdajemy sobie sprawę, że gra w Ekstralidze stawia dużo większe wymagania niż w Pierwszej - zarówno ze strony sportowej, jak i organizacyjnej. Przede wszystkim na najwyższym szczeblu rozgrywek jest do rozegrania o połowę spotkań więcej, niż rozgrywaliśmy do tej pory. W każdym meczu zawodniczki będą zmuszone do gry na swoim najwyższym poziomie przez pełne 90 minut, by rywalizować na równi z zespołami z krajowej czołówki. Aby to osiągnąć niezbędny jest konkretny plan działania. I właśnie wizję tego planu ja i Zarząd mamy inną. Stąd decyzja o zakończeniu współpracy.
Jaką przyszłość w Ekstralidze wieszczysz Akademiczkom?
- Z tego co mi wiadomo wszystkie zawodniczki, które stanowiły o sile zespołu w ubiegłym sezonie pozostały w drużynie. Znam je bardzo dobrze i jestem przekonany, że mogą grać o punkty w każdym spotkaniu. Udowodniły to wielokrotnie choćby w meczach kontrolnych rozgrywanych z zespołami z Ekstraligi. Większość z nich ma za sobą występy na najwyższym poziomie rozgrywek w kraju, a od czasu tamtych występów są lepszymi, a co bardzo ważne bardziej dojrzałymi i świadomymi zawodniczkami. Jest też kilka byłych młodzieżowych reprezentantek Polski, a nawet zawodniczki powoływane do kadry A. Na pewno ważny będzie start. Jeśli ruszą z „wysokiego C”, to doda im pewności siebie. Osobiście bardzo liczę, że będą pokazywać w każdym meczu wszystkie swoje umiejętności piłkarskie (bo o stuprocentowe zaangażowanie jestem spokojny), a wtedy będzie dobrze. Będę trzymał kciuki w każdym spotkaniu.
Jak podsumowałbyś swoją pracę w AZS UJ? Sukcesów było kilka i to tych z najwyższej półki. Wzbogaciłeś nie tylko swoje CV ale i galerię trofeów klubu. Warto wspomnieć o fenomenalnym osiągnięciu zespołu w tym sezonie. Zero porażek i bilans bramkowy 55-0! Noi nominacja na trenera roku w Małopolsce!
- Przede wszystkim chcę podziękować za zaufanie, jakie otrzymałem od Zarządu i możliwość samodzielnego poprowadzenia drużyny w rozgrywkach piłkarskich i futsalowych. Dzięki temu zaufaniu mogłem prowadzić drużynę w kierunku długofalowego rozwoju, co w efekcie po trzech latach dało możliwość powrotu do Ekstraligi. Styl w jakim drużyna to osiągnęła w ostatnim sezonie był skutkiem ubocznym nieustannego rozwoju w każdym aspekcie gry. W ciągu tych trzech lat dążyliśmy do określonego sposobu prowadzenia gry i muszę powiedzieć, że były mecze, gdzie wystarczyło nie przeszkadzać drużynie w trakcie zawodów, a gra wyglądała tak, jak sobie wcześniej zaplanowaliśmy. Wymagało to dużej pracy, dobrania odpowiednich ludzi, planowania pracy krok po kroku, wysiłku fizycznego, ale i intelektualnego. Wraz z Krzysztofem Mastalerzem – moim asystentem – postawiliśmy bardziej na edukowanie zawodniczek, niż ich trenowanie. Mam wielką satysfakcję, że w taki sposób poprowadziliśmy drużynę do wygrania rozgrywek I ligi.
Jeśli chodzi o futsal, to był to mój autorski pomysł, by urozmaicić formę przygotowań do sezonu piłkarskiego. Chciałem też, żeby zawodniczki grały więcej spotkań o stawkę, gdyż na poziomie I ligi było ich tylko 18 w roku. Gra w futsal podwajała nam tę liczbę. Gra na hali pozwoliła zawodniczkom wejść na wyższy poziom w wielu aspektach, m. in. techniki, motoryki. Dla mnie najważniejsze były: szybkość myślenia na boisku i budowanie mentalności zwycięzcy. W futsalu w trakcie gry dzieje się bardzo dużo, bardzo szybko i w meczach z drużynami o wyrównanym poziomie nie możesz sobie pozwolić na chwile dekoncentracji, gdyż w ciągu kilkudziesięciu sekund możesz znaleźć się w sytuacji teoretycznie nie do odrobienia. Przyszły sukcesy, które cieszą ogromnie. Okazało się, że zespół czynił postępy w takim tempie, że przez pierwsze dwa sezony naszej gry zdobywaliśmy Mistrzostwo Polski. W trzecim sezonie – po reorganizacji rozgrywek - jeden mecz decydował o tytule, który przegraliśmy i otrzymaliśmy srebrne medale. Siedem zawodniczek grających w naszej drużynie ma za sobą debiuty w Reprezentacji Polski Futsalu. W tym wszystkim dla nas – sztabu szkoleniowego – najważniejszy był cały czas rozwój zawodniczek.
Cały wywiad z Bartłomiejem Łukaczem można przeczytać na www.futmal.pl