Medyk bez rezerwowych
Medyk Konin od 2012 roku nie przegrał żadnego meczu w Pucharze Polski, dzięki czemu w czterech ostatnich latach zawsze zdobywał pucharowe trofeum. Każdy, kto choć trochę interesuję się żeńską piłką zapewne wie, że zespół z Wielkopolski to od paru lat istny hegemon w polskim piłkarstwie kobiecym.
Swoją dominację Medyk pokazał także w 1/8 finału Pucharu Polski w Olsztynie gdzie zmierzył tamtejszym Stomilem Visacom. Medyczki wygrały z pierwszoligowcem 12:0. Wysoki wynik był jak najbardziej zasłużony. Postawa Medyka może pozostawiać jednak zdumiewać...
Najlepszy polski zespół do stolicy Warmii i Mazur pojechał w zaledwie 13-osobowym składzie. W przerwie dokonano dwóch zmian, a w końcówce meczu trener Mistrzyń zdjął kolejne trzy zawodniczki i Medyk na własne życzenie grał w ósemkę. Reporterzy obecni na meczu zastanawiali się, czy oby przypadkiem nie przegapili jakieś... bijatyki, po której posypały się czerwone kartki.
Taką postawę Medyka można uznać za organizacyjną i wizerunkową wpadkę. Po sobotnim szlagierowym meczu w Łęcznej, w którym Medyczki pokonały wicemistrza Polski trener Roman Jaszczak cieszył się, że jego zespół ukończył mecz bez kontuzji. Teraz na pucharowe starcie zabrał swój najsilniejszy skład i zaledwie dwie rezerwowe, choć zgodnie z regulaminem mógł dokonać aż pięciu zmian w czasie meczu.
Z jednej strony można zrozumieć intencję sztabu Medyczek, który mając ogromną przewagę nad rywalem i kilka strzelonych bramek chciał zaoszczędzić parę procent zdrowia swoich piłkarek przed weekendowymi meczami w Ekstralidze. Z drugiej strony takie zachowanie można interpretować także jako brak szacunku dla słabszego przeciwnika, co zresztą po meczu przyznała przed kamerami TVP3 Olsztyn jedna z piłkarek rozgromionego Stomilu. Mogło wydawać się, że Medyk zdejmując po kolei z boiska swoje zawodniczki chciał pokazać coś na wzór "gramy w dziesiątkę, później w dziewiątkę, na końcu nawet w ósemkę, a Wy i tak nie potraficie nam strzelić gola".
Tak wąska kadra zespołu z Wielkopolski była spowodowana m.in. faktem, iż tego samego dnia w Koninie swój mecz pucharowy rozgrywał także Medyk II Konin, który wygrał z AZS Wrocław (4:1). Wobec powyższego trener Ekstraligowej drużyny nie miał do dyspozycji juniorek rezerw, z których zazwyczaj korzysta w meczach ligowych. Należy jednak zdawać sobie sprawę także z tego, że Ekstraligowy zespół Medyka już niejednokrotnie grał w tym samym czasie co jego rezerwy. Także jest to bardzo słabe wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.
Swoją dominację Medyk pokazał także w 1/8 finału Pucharu Polski w Olsztynie gdzie zmierzył tamtejszym Stomilem Visacom. Medyczki wygrały z pierwszoligowcem 12:0. Wysoki wynik był jak najbardziej zasłużony. Postawa Medyka może pozostawiać jednak zdumiewać...
Najlepszy polski zespół do stolicy Warmii i Mazur pojechał w zaledwie 13-osobowym składzie. W przerwie dokonano dwóch zmian, a w końcówce meczu trener Mistrzyń zdjął kolejne trzy zawodniczki i Medyk na własne życzenie grał w ósemkę. Reporterzy obecni na meczu zastanawiali się, czy oby przypadkiem nie przegapili jakieś... bijatyki, po której posypały się czerwone kartki.
Taką postawę Medyka można uznać za organizacyjną i wizerunkową wpadkę. Po sobotnim szlagierowym meczu w Łęcznej, w którym Medyczki pokonały wicemistrza Polski trener Roman Jaszczak cieszył się, że jego zespół ukończył mecz bez kontuzji. Teraz na pucharowe starcie zabrał swój najsilniejszy skład i zaledwie dwie rezerwowe, choć zgodnie z regulaminem mógł dokonać aż pięciu zmian w czasie meczu.
Z jednej strony można zrozumieć intencję sztabu Medyczek, który mając ogromną przewagę nad rywalem i kilka strzelonych bramek chciał zaoszczędzić parę procent zdrowia swoich piłkarek przed weekendowymi meczami w Ekstralidze. Z drugiej strony takie zachowanie można interpretować także jako brak szacunku dla słabszego przeciwnika, co zresztą po meczu przyznała przed kamerami TVP3 Olsztyn jedna z piłkarek rozgromionego Stomilu. Mogło wydawać się, że Medyk zdejmując po kolei z boiska swoje zawodniczki chciał pokazać coś na wzór "gramy w dziesiątkę, później w dziewiątkę, na końcu nawet w ósemkę, a Wy i tak nie potraficie nam strzelić gola".
Tak wąska kadra zespołu z Wielkopolski była spowodowana m.in. faktem, iż tego samego dnia w Koninie swój mecz pucharowy rozgrywał także Medyk II Konin, który wygrał z AZS Wrocław (4:1). Wobec powyższego trener Ekstraligowej drużyny nie miał do dyspozycji juniorek rezerw, z których zazwyczaj korzysta w meczach ligowych. Należy jednak zdawać sobie sprawę także z tego, że Ekstraligowy zespół Medyka już niejednokrotnie grał w tym samym czasie co jego rezerwy. Także jest to bardzo słabe wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.