Nabór do reprezentacji. Nie chcą do Turcji
Sztab reprezentacji Polski "A" ma problem. Pod znakiem zapytania stanął wyjazd kadry selekcjonera Miłosza Stępińskiego na zgrupowanie w Turcji, które zaplanowano na przełom lutego i marca. Część piłkarek reprezentacji pamiętając ostatnie wydarzenia o charakterze terrorystycznym boi się lecieć do tego kraju. Ich obawy wydają się uzasadnione.
Już miesiąc temu Zbigniew Boniek alarmował, że wyjazd do Turcji to nierozważny pomysł. Prezes PZPN na Twitterze napisał w kontekście obozów klubów męskiej Ekstraklasy: "gdzie Oni się pchają? nie ma innych miejsc?". Prezes zapewne nie wiedział, że jego związek opłaca w tym samym czasie wyjazd naszych Pań właśnie do Turcji. Słowa prezesa do serca wzięła sobie część piłkarek reprezentacji, które w prywatnych rozmowach również twierdzą, że mają obawy przed wyjazdem do tureckich Belek. Przed wyjazdem do Turcji ostrzega nawet Ministerstwo Spraw Zagranicznych. To jeden z wątków.
Podczas zagranicznego zgrupowania planuje się rozegrać parę sparingów. Najsilniejszym rywalem ma być Rumunia, ale wymienia się też drużyny narodowe pokroju Grecja, Kazachstan czy choćby Uzbekistan. Będą więc to zdecydowanie mniej wymagający rywale niż podczas zimowo-wiosennych przygotowań w latach ubiegłych. Można pytać czy jest sens lecieć do Turcji aby rozegrać mecze z takimi rywalkami i narażać się na kontuzję tuż przed samym startem rundy wiosennej w Ekstralidze?
Rozważano odwołanie zgrupowania jednak na razie postanowiono trzymać się planu. Wycofanie się z wyjazdu wiązałoby się ze stratami finansowymi, a o ile zaplanowanie drugiego obozu byłoby jeszcze możliwe to znalezienie nowych sparingpartnerów na ten czas graniczyłoby już z cudem. Z drugiej strony problem leży też w tym, które z piłkarek zgodzą się lecieć do Turcji? Oficjalnych powołań jeszcze nie ma, bo wciąż trwa przekonywanie zawodniczek, a ostatnio rozpoczął się nawet uzupełniający nabór do reprezentacji. Na dziś pewne jest jedno: w kadrze trenera Stępińskiego chcą grać wszystkie polskie piłkarki, ale nie wszystkie chcą grać za wszelką cenę...
Już miesiąc temu Zbigniew Boniek alarmował, że wyjazd do Turcji to nierozważny pomysł. Prezes PZPN na Twitterze napisał w kontekście obozów klubów męskiej Ekstraklasy: "gdzie Oni się pchają? nie ma innych miejsc?". Prezes zapewne nie wiedział, że jego związek opłaca w tym samym czasie wyjazd naszych Pań właśnie do Turcji. Słowa prezesa do serca wzięła sobie część piłkarek reprezentacji, które w prywatnych rozmowach również twierdzą, że mają obawy przed wyjazdem do tureckich Belek. Przed wyjazdem do Turcji ostrzega nawet Ministerstwo Spraw Zagranicznych. To jeden z wątków.
Podczas zagranicznego zgrupowania planuje się rozegrać parę sparingów. Najsilniejszym rywalem ma być Rumunia, ale wymienia się też drużyny narodowe pokroju Grecja, Kazachstan czy choćby Uzbekistan. Będą więc to zdecydowanie mniej wymagający rywale niż podczas zimowo-wiosennych przygotowań w latach ubiegłych. Można pytać czy jest sens lecieć do Turcji aby rozegrać mecze z takimi rywalkami i narażać się na kontuzję tuż przed samym startem rundy wiosennej w Ekstralidze?
Rozważano odwołanie zgrupowania jednak na razie postanowiono trzymać się planu. Wycofanie się z wyjazdu wiązałoby się ze stratami finansowymi, a o ile zaplanowanie drugiego obozu byłoby jeszcze możliwe to znalezienie nowych sparingpartnerów na ten czas graniczyłoby już z cudem. Z drugiej strony problem leży też w tym, które z piłkarek zgodzą się lecieć do Turcji? Oficjalnych powołań jeszcze nie ma, bo wciąż trwa przekonywanie zawodniczek, a ostatnio rozpoczął się nawet uzupełniający nabór do reprezentacji. Na dziś pewne jest jedno: w kadrze trenera Stępińskiego chcą grać wszystkie polskie piłkarki, ale nie wszystkie chcą grać za wszelką cenę...