Idealnie wkomponowała się w Bundesligę

Przejście z Ekstraligi do Bundesligi nie było dla niej problem. Gosia Mesjasz w nowej lidze poradziła sobie znakomicie.


Na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat nie było drugiego takiego przypadku. Małgorzata Mesjasz, która rok temu przeszła z Ekstraligowego zespołu AZS PWSZ Wałbrzych do Turbine Poczdam grającego w niemieckiej Bundeslidze niemalże od razu stała się podstawową zawodniczką swojego nowego klubu. Trudno przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz zdarzyła się taka sama sytuacja, aby piłkarka przechodząca z naszej krajowej Ekstraligi do najwyższej ligi niemieckiej tak szybko wkomponowała się w swój nowy zespół w jednej z najmocniejszych lig kobiecych na świecie.

Zakończony pod koniec czerwca sezon Frauen-Bundesligi był dla Mesjasz pierwszym w zagranicznej lidze. Wcześniej 22-letnia dziś obrończyni grała przez kilka lat w AZS PWSZ Wałbrzych, a jeszcze wcześniej na szczeblu kobiecej Ekstraligi reprezentowała barwy 1. FC AZS AWF Katowice oraz Gola Częstochowa. W Wałbrzychu przez dwa lata była kapitanem zespołu i człowiekiem orkiestrą - choć jest obrończynią to strzelała wiele goli. Łącznie w Ekstralidze w barwach trzech klubów rozegrała 124 mecze i zdobyła 51 bramek.

Miniony sezon Turbine Poczdam zakończyło na 4. miejscu w lidze. Reprezentantka Polski zagrała w 20 meczach (na 22 możliwe). Dziewiętnastokrotnie wychodziła w podstawowej "11". Mesjasz spędziła na boisku łącznie 89% maksymalnego czasu gry. To bardzo dobry wynik, a wynik wzorowy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Mesjasz była debiutantką w Turbine (pamiętajmy, że obrończynie na ogół spędzają więcej czasu na boisku niż zawodniczki ofensywne, które są częściej zmieniane). Oprócz tego podobnie jak w naszej Ekstralidze stoperka strzeliła parę goli. Dokładnie to pięciokrotnie pokonywała bramkarki rywalek - każdego z pięciu swoich goli zdobywała w innym meczu.

Turbine Poczdam to jeden z najsłynniejszych kobiecych klubów Niemczech. Parokrotnie był mistrzem kraju - ostatni raz w 2012 roku. W ostatnich czterech latach klub z okolic Berlina kończył sezon w Bundeslidze na miejscach ligowych 3 bądź 4, ustępując miejsca wyżej żeńskim sekcjom piłkarskim takich marek jak VfL Wolfsburg czy Bayern Monachium. Przed laty w Poczdamie grała także między innymi Jolanta Siwińska i Magdalena Szaj, a w bardziej odległych czasach również Maria Makowska, Marta Otrębska, Agnieszka Leonowicz czy choćby Beata Mociak.

Wynik 89% maksymalnego czasu gry spędzonego na boisku osiągnięty przez wychowankę UKS Olimpijczyka Częstochowa jest godny pochwały także z uwagi na fakt, iż rzadko zdarza się, aby polskie piłkarki przechodziły bezpośrednio z Ekstraligi do Bundesligi, a co dopiero aby od samego początku grały z taką regularnością. Rok temu oprócz Mesjasz wyjechała jeszcze tylko Patrycja Balcerzak do SC Sand (przez kontuzję osiągnęła 64% maksymalnego czasu na boisku), a dwa i trzy sezony temu żadna z piłkarek Ekstraligi nie przeszła bezpośrednio do pierwszej Bundesligi. W tym roku, póki co na taki transfer zdecydowała się jedynie Sylwia Matysik, która zamieniła Górnika Łęczna na Bayer Leverkusen.