- Mecz w Madrycie był meczem zespołów, które dzieli przepaść - ocenił selekcjoner, który oddał się do dyspozycji zarządu PZPN.

„Na braku awansu do baraży zadecydowała porażka z Czeszkami u siebie. Z Hiszpanią trzeba było liczyć na cud” – powiedział PAP trener polskich piłkarek Miłosz Stępiński po powrocie z Madrytu, gdzie Polki przegrały 0:3 na koniec grupowych eliminacji do mistrzostw Europy.

Biało–czerwone we wtorek musiały z Hiszpankami wygrać, by zająć drugie miejsce, premiowane udziałem w barażach o finały ME. Drużyna gospodarzy już wcześniej zapewniła sobie zwycięstwo w grupie, mimo to ich trener wystawił najmocniejszy skład.

„Porażka z Czeszkami była jedynym naszym błędem w tych eliminacjach. Zremisowaliśmy z nimi na wyjeździe i to był cenny punkt, zremisowaliśmy u siebie z Hiszpanią, co było sensacją, wygraliśmy przekonująco, bez straty bramki, z rywalami niżej notowanymi - Mołdawią i Azerbejdżanem. A w Madrycie był mecz zespołów, które dzieli przepaść, jeśli chodzi o piłkarską jakość” – ocenił selekcjoner, który po 4,5 roku pracy z kadrą oddał się do dyspozycji zarządu PZPN.

Przyznał, że kadrowiczki mają do siebie pretensje o porażkę z Czeszkami.

„Myśmy go przegrali w głowach. Nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, były dziwne decyzje, brakowało skuteczności i realizacji tego, co sobie założyliśmy” – wyliczył Stępiński. Podkreślił, że problemem drużyny była ofensywa, osłabiona brakiem kontuzjowanej Ewy Pajor.

„Nie strzeliliśmy gola drużynie wyżej od nas notowanej, czyli Hiszpanii i Czechom. Mieliśmy swoje cele, jednak to nie przez przypadek byliśmy losowani z trzeciego koszyka” - zaznaczył.

Zwrócił uwagę, że w Polsce futbol uprawia ok. 13 tysięcy kobiet, w tym 1600 seniorek, a w Hiszpanii - 640 tysięcy. „To są fakty, pewnych rzeczy nie da się szybko przeskoczyć. Nasza piłka kobieca rośnie na poziomie reprezentacyjnym, PZPN inwestycje dużo w kadry, ale po prostu wciąż za mało kobiet gra w Polsce” – stwierdził. Zauważył, że wśród uprawiających piłkę nożną kobiet przeważają te w wieku młodzieżowym. Po zakończeniu nauki wiele z piłkarek rezygnuje z kariery lub gra tylko rekreacyjnie.

„Daliśmy kibicom i sobie marzenia, nadzieję, ale na koniec rzeczywistość nas zweryfikowała. Udało się ludzi zainteresować kobiecym futbolem, kibicowali nam do końca. Z tego się bardzo cieszę”- podsumował Stępiński.

Eliminacje były dla Polek bardzo pechowe. Miały zainaugurować wyjazdowym meczem z Czeszkami 3 września 2019. Dzień przed spotkaniem zostało ono - z powodu zatrucia pokarmowego przeciwniczek – przełożone. W efekcie biało-czerwone wystartowały do walki o ME od niespodziewanego, bezbramkowego remisu z wyżej notowaną Hiszpanią, potem pokonały Mołdawię i Azerbejdżan po 5:0, a następnie kwalifikacje zostały na kilka miesięcy przerwane z powodu pandemii COVID-19.

UEFA przeniosła finały ME w Anglii o rok, na lato 2022. Po wznowieniu gier we wrześniu 2020 zespół trenera Stępińskiego rozegrał dwa mecze z Czeszkami (0:0 na wyjeździe i 0:2 w Bielsku–Białej). Miesiąc później Polki wygrały rewanże z Azerbejdżanem i Mołdawią po 3:0. Jesienią z kadry wypadła na kilka miesięcy z powodu kontuzji jej liderka, napastniczka VfL Wolfsburg Ewa Pajor. Polki grały dodatkowo osłabione absencjami innych zawodniczek z powodu kontuzji i zakażeń koronawirusem.

Do rewanżu w Madrycie przygotowywały się na zgrupowaniu w Łodzi, podczas ataku zimy. Ostatni mecz w Madrycie pierwotnie miał zostać rozegrany 1 grudnia, jednak na przeszkodzie stanęły wtedy zakażenia koronawirusem w polskiej ekipie.

W eliminacjach wystartowało 47 zespołów. Debiutantami były Cypr i Kosowo. Zwycięzcy dziewięciu grup i trzy najlepsze drużyny z drugich miejsc awansowały do ME bezpośrednio. Pozostałe sześć ekip z drugich pozycji zagra w barażach o trzy ostatnie przepustki do turnieju finałowego. Stawkę 16 uczestników uzupełni gospodarz - Anglia.

Końcowa tabela grupy D:

el. mistrzostw Europy 2022

kolejno miejsce w tabeli, reprezentacja, ilość rozegranych spotkań, zdobyte punkty, bilans bramkowy