Pajor na trzy z Zagłębiem (foto)

Hat-trick Ewy Pajor zapewnił Medykowi wygraną w Lubinie.

Ekstraliga kobiet, 30.08.2014 r. godz. 16:00
Zagłębie Lubin - Medyk Konin 0:3 (0:1)
Pajor 34, 72, 90

Jedno z najtrudniejszych spotkań za "Medykiem". Mowa o sobotnim meczu, w którym koninianki walczyły na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Mimo waleczności gospodarzy, podopieczne Romana Jaszczaka po raz kolejny pokazały klasę i przywiozły trzy cenne punkty wygrywając 3:0.
 
Już przed meczem było jasne, że te spotkanie nie będzie należało do łatwych. Potwierdzenie przyszło wraz z pierwszym gwizdkiem. Piłkarki KKPK "Medyk" pierwsze minuty spotkania grały bardzo nerwowo i niedokładnie. Rywalki natomiast grały piłką i to one potrafiły się przy niej utrzymać. W czwartej minucie koninianki ruszyły jednak na bramkę Joanny Bugajskiej. Faul na Sandrze Zigic w polu karnym zmusił sędzine do wskazania na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego podeszła Anna Gawrońska. Kapitan "Medyka" trafiła jednak w lewy słupek bramki. Chwilę później kolejna akcja podopiecznych Romana Jaszczaka, a dokładnie Aleksandry Sikory, która biegnąc prawą stroną boiska zagrała prostopadłą piłkę do Anny Gawrońskiej. Ta jednak uderzyła zbyt lekko, by móc zaskoczyć bramkarkę Zagłebia Lubin.

Dalsza część spotkania to głownie gra w środku pola. Obie drużyny chciały jako pierwsze zdobyć bramkę dającą prowadzenie. Bliska dania prowadzenia "Medykowi" była Ewa Pajor. Zawodniczka z numerem siedemnastym przyjęła piłkę w polu karnym zagraną przez Aleksandrę Sikorę, jednakże jej strzał nie dał powodów do radości konińskiej drużynie. Atakowały także gospodynie. Bardzo groźnie było w trzydziestej minucie spotkania. Dobrej akcji kombinacyjnej zabrakło jednak wykończenia. Cztery minuty później piłka z środka pola trafiła wprost pod nogi Ewy Pajor. Ta rozpędzona wpadła w pole karne, minęła bramkarkę i strzałem po ziemi na pustą bramkę dała prowadzenie ekipie z Konina. W trzydziestej ósmej minucie natomiast zaatakowały lubinianki, a dokładniej Patrycja Pożerska, która wykonując stały fragment gry sprawiła sporo trudności Anni Szymańskiej w obronie. Jej silne uderzenie dało się we znaki Szymańskiej po raz kolejny w czterdziestej piątej minucie. Patrycja Pożerska zaatakowała bramkę koninianek lewą stroną. Tuż przed linią końcową wrzuciła piłkę w pole karne. Tam jednak stała już Szymańska, która z trudem, ale pewnie chwyciła piłkę.

Druga połowa meczu to znów gra w środkowej części boiska. Obie drużyny chciały strzelić gola. "Medyczkom" bramka dałaby więcej luzu i swobody w rozgrywaniu piłki, a Zagłebiu Lubin kontaktowa bramka pozwoliłaby odbudować morale. Bardzo groźnie pod bramką Anny Szymańskiej było w czterdziestej dziewiątej minucie. Piłkarki z Lubina, a dokładnie Agata Tarczyńska zaatakowała prawą stroną boiska, wrzuciła piłkę w pole karne wprost pod nogi Emilii Zdunek. Ta jednak nie trafiła w piłkę, która w ostatniej chwili skozłowała.

Kolejną bramkę ujrzeliśmy dopiero w siedemdziesiątej drugiej minucie spotkania, po doskonałym zagraniu Patrycji Balcerzak do wybiegającej Ewy Pajor. Mistrzyni Europy do lat siedemnastu nie dała bramkarce z Lubina żadnych szans pewnie zdobywając drugą bramkę dla "Medyka". Dzięki temu gospodarze chcąc zdobyć bramkę kontaktową coraz częściej odkrywały się stwarzając dogodne sytuacje do kontrataków. Już w osiemdziesiątej trzeciej minucie Ewa Pajor grając środkiem, dostrzegła wychodzącą z prawej strony Natalię Pakulską. Mimo że ta była na spalonym, sędzia boczna nie podniosła chorągiewki. Dobra okazja na strzelenie trzeciej bramki nie została jednak wykorzystana. W dziewięćdziesiątej minucie przed kolejną szansą strzelenia bramki stanęła Ewa Pajor, która otrzymała piłkę od Patrycji Balcerzak. Napastniczka "Medyka" chciała przelobować bramkarkę. W rezultacie jednak piłka przeleciała obok bramki przeciwniczek. Trzecią i ostatnią bramkę zobaczyliśmy dopiero w doliczonym czasie gry. Po raz kolejny środkiem ruszyła Natalia Pakulska, która zagrała piłkę do Aleksandry Sikory. Ta przedłużyła ją do wychodzącej na czystą pozycję Ewy Pajor. Takiej szansy nie mogła zmarnować i strzeliła hattricka.

- To był ciężki mecz. Na początku grałyśmy trochę nerwowo, ale z czasem szło nam coraz lepiej. Prawdą jest, że nie w każdym spotkaniu strzela się hattricka, ale to także zasługa koleżanek z zespołu, które potrafiły wypracować takie sytuacje. Ja tylko dostawiłam nogę do piłki w odpowiednim momencie - mówiła po meczu Ewa Pajor.

(Tomasz J. Cieślak)

Galeria